niedziela, 30 listopada 2014

Adwent, adwent..

 foto by Bedawi

Planowałam ten post z wyprzedzeniem. Chciałam napisać o przygotowaniach do świąt, miałam pokazać proste dekoracje i szykowałam nieskomplikowany tutorial.  Miałam, ale... z (nie)zależnych ode mnie przyczyn nie udało się.

  foto by Bedawi

Dlatego dzisiaj zapraszam Was na Jarmark bożonarodzeniowy (Weihnachtsmarkt) do Hamburga.

  foto by Bedawi

W każdym mieście w Niemczech już pod koniec listopada można wybrać się na grzane wino pod chmurką, w większych miastach świąteczne budki można znaleźć w każdej dzielnicy.

  
 foto by Bedawi

Tu można zaopatrzyć się w świąteczne dekoracje i słodkości.

Dziewczynka w czerwonej czapeczce to prezent od siostry - laleczka jest nawet całkiem do niej podobna ;) Na razie przymiarki dekoracyjne. Zawieszka w aranżacji jeszcze jesiennej. Wkrótce będzie naprawdę świątecznie. 


Miłej niedzieli!

środa, 26 listopada 2014

On wrócił

On wrócił, ze swoją zaczesaną na bok grzywką, przyciętym komicznie po bokach wąsikiem, jeden rzut oka na okładkę i pierwsze co przychodzi do głowy, czy to jest na pewno to o czym myślę. Tak to powrót Adolfa Hitlera i to nie byle jaki.




"Lato 2011. Hitler budzi się na pustej parceli w Berlinie. Bez wojny, bez partii, bez Evy. W powszechnie panującym pokoju, pośród tysiąca emigrantów i z Angelą Merkel u szczytu. " Tak zaczyna się opis książki na okładce.*

Jak odnalazłby się Führer w niemieckiej rzeczywistości po 66 latach nieobecności, gdzie drukuje się gazety o komicznym tytule Media Markt, telewizor włącza się za pomocą śmiesznej skrzyneczki? I czy to możliwe żeby ten Adolf Hitler został gwiazdą telewizji?

Osobiście nie lubię książek okrzykniętych mianem Bestseller, zbyt wiele rozczarowań. Dlatego też bardzo ostrożnie podeszłam do tej książki. Niepotrzebnie.

Od pierwszej strony czyta się z zapartym tchem i z powtarzającymi się wybuchami śmiechu. Autor genialnie wczuł się w rolę Hitlera, przemycając pod płaszczykiem komedii i cynizmu, przerażającą prawdę o dzisiejszym społeczeństwie i to nie tylko niemieckim.

Tak wiec miłego czytania :)

*Fragment pochodzi z okładki niemieckojęzycznej książki i jest moją próbą jego przetłumaczenia na język polski

czwartek, 20 listopada 2014

Jesienne otulanie



Uwielbiam czapki, mam ich dość sporo w swojej szafie, a mimo to co roku zaopatruję się w kolejne. Tym razem przekonał mnie kolor i puszystość włóczki. Kupiłam ją właściwie z myślą o szaliku, ale nie potrafiłam się zdecydować jaki wzór na niego wybrać i tak powstała najpierw czapka.



Teraz kolej na szalki, chociaż ciągnie mnie jakoś do zrobienia rękawiczek z jednym palcem. Hmmm... chyba muszę wybrać się do sklepu po więcej włóczki ;)

Puki co wybieram się na spacer, żeby załapać chociaż trochę promieni słońca. 

P.S. W mojej torbie możecie zobaczyć moje ostatnie odkrycie. Ale o tym to już w innym poście...

wtorek, 18 listopada 2014

Totalnie niezorganizowana




Spoglądam na bloga  i to co widzę wcale mi się nie podoba. Chciałam częściej pisać, ale... U mnie panuje chaos, za dużo pracy, za dużo włóczki,  mnóstwo pomysłów do wykonania, kilka nawet rozpoczętych, mogłabym tak wymieniać dalej.

Mam ogromną potrzebę się zorganizować. Poczytałam co trzeba, tak że w teorii jest całkiem nieźle, teraz czas przełożyć to na praktykę.

Bardzo pomocna w moim przypadku okazała się książka "Liczy się efekt" A. Bubrowieckiego i jej główna zasada, aby koncentrować się na tym aby być produktywnym, a nie zajętym. Po analizie moich poczynań oraz przekonań, okazało się ze moja rzeczywistość polegała na byciu wiecznie zajętym. Jakże zmieniło się moje podejście do pewnych spraw kiedy postanowiłam się skupić na efektach.


Dla mnie bardzo pomocne okazało się:

prowadzenie terminarza - co prawda już kilka razy próbowałam jego prowadzenie, ale szczerze powiedziawszy nie za bardzo wiedziałam jak się za to zabrać. Do czasu kiedy trafiłam na bloga DesignYourLife, oprócz gotowych stron terminarza, można poczytać wskazówki, jak taki plan dnia  prowadzić ( tu znajdziecie Organizer do pobrania )

wyeliminowanie przeszkadzajek - nad tym nadal pracuję, o ile z pożeraniem czasu przez internet idzie mi całkiem nieźle, to skrócenie rozmów telefoniczny (z siostrą nawet godzinnych ) czeka jeszcze na weryfikację

wcześniejsze wstawanie - uwierzcie mi wtedy dzień wydaje się naprawdę długi. Na razie udaje mi się wstawać przed ósmą, mój cel to wstawać minimum o siódmej -tylko w Hamburgu jest jeszcze ciemno brrrr

Zobaczymy jaki tego będzie efekt  ;)